Metoda Assimil, łatwo i
przyjemnie, to metoda nauki języka obcego ciesząc się uznaniem na całym świecie
a znana od 80 lat rodem z Francji, wydawca podręczników do nauki języków
obcych. Podręcznik są dość drogie i jest jedno ale … mianowicie nie ma wersji
polsko jakiejś tam, głownie francuski – inny język obcy, widziałam chyba
angielsko – niemieckie, itd. Jak się okazuje wydawnictwo Nowela opublikowało
kilka kursów do nauki języków obcych w wersji …. polskiej i w przystępnej
cenie.
A ja sobie zakupiłam podręcznik
do nauki francuskiego, bo uznałam, że skoro się kiedyś języka angielskiego uczyłam,
teraz reaktywowałam, to ta metoda byłaby troszkę mijająca się z zasadą według
której … przyswaja się obcy język, oczywiście wg metody Assimil, bo o niej
mowa.
I się pokusiłam o kupno
podręcznika do francuskiego, leży dumnie na moim biurku i właśnie zamierzam się
zacząć uczyć ów metodą, ciekawe z jakim skutkiem?
Ponoć wykorzystuje ta metoda
naturalne predyspozycje do intuicyjnego przyswajania języka poprzez codzienny
kontakt i stopniowe poznawanie słownictwa i gramatyki. Dzieli się na dwie fazy:
pasywną i aktywną.
Pasywna polega na „zanurzeniu’ w
języku poprzez systematyczne słuchanie, czytanie i powtarzanie lekcji.
Aktywna polega na stosowaniu w
praktyce przyswojonych struktur i schematów oraz na ciągłym poszerzeniu zakresu
kompetencji językowych.
Ponoć w ciągu kilku miesięcy
można poznać język na poziomie umożliwiającym swobodne porozumiewanie.
Reklamują, że te kompetencje można osiągnąć na poziomie językowym B2 wg skali
Rady Europy, ale coś mi się zdaje po przejrzeniu podręcznika, że jest to trochę
na wyrost, może do B2, ale bez B2. Takie są moje spostrzeżenia.
Mnie się podoba z jednego powodu
– francuskie teksty po lewej stronie, po prawej – tekst polski. Posiada 113
lekcji.
Należy:
- swobodnie podejść do nauki,
- nic na siłę,
- nie wkuwać na pamięć bezmyślnie,
- uczyć się systematycznie,
- czyli systematyczna nauka w połączeniu z
przyjemnością daje lepsze wyniki.
|
Tak wyglądają materiały do nauki języka francuskiego metodą ASSIMIL |
|
Tak wygląda podręcznik w środku, tekst w języku francuskim po lewej stronie, po prawej polski odpowiednik |
|
W zbliżeniu |
Ostatnio brałam udział w
webinarze, to takie spotkanie w sieci, każdy siedzi przy swoim komputerze,
właściwie to uczestnicy webinaru umawiają się na konkretny dzień i godzinę,
logują się i na przykład korzystają z webinaru, który może być wykładem na dowolny
temat, nauką języka obcego itd.
Ja uczestniczyłam akurat w
webinarze z języka niemieckiego. Nigdy się go nie uczyłam, ale osoba prowadząca
webinar jest lektorem języka niemieckiego, wydawcą książek, chyba dwóch i …
bardzo ciekawym podejściem do nauczania języka obcego. Tak bardzo zafascynowały
mnie przedstawione przez lektorkę metody nauki języka, pomysłowość, podejście,
że zaczęłam na poważnie myśleć o nauce niemieckiego, bo jak ma się fajny
know-how, a tak bym określiła to, co prezentuje ów lektorka to, żaden język nie
wydaje się być straszny a raczej można każdy potraktować jak pasję czy hobby
podczas spędzania wolnego czasu, a wiadomo znajomość języków w dzisiejszym świecie
daje furtkę na przykład w znalezieniu pracy, choć znam takich, co język znają i
tez czasem wpadają w czarną dziurę zwaną bezrobociem.
Niestety wiem, co to znaczy,
dopadło mnie razy kilka, kiedyś na dłuższy czas, teraz znów poszukuję pracy i w
tak zwanym „międzyczasie” zaczęłam się uczyć języków, znaczy się szlifować
angielski i zebrałam sobie materiały do francuskiego i niemieckiego, codziennie
każdego z tych nowych po troszeczku tak, aby sobie poćwiczyć szare komórki, a
angielski z marszu i w większych kawałkach.
Przynajmniej nie przyjdzie
zwariować siedząc bezczynnie w domu, znaczy się czynnie poszukując pracy, choć
nie jest to łatwe.
A wracając do webinaru był
poruszony temat tego „wyluzowania”, nie że muszę, ale chcę, nie ojej jakie
trudne, ale o … jak fajnie znam 10 nowych słów i potrafię kilka nowych zdań w
obcym języku. A jak jesteś zmęczony albo sfrustrowany to … daruj sobie, nic z
takiej nauki na przymus nie będzie, a na pewno niewiele, idź lepiej z psem na
spacer albo obejrzyj dobrą komedię i jak już ci przejdzie i zmęczenie i te
nerwy, to dopiero sięgnij po książkę.
Podpisuję się pod tym obiema
łapkami, sama wiem, że jak za dużo siedzę przy książce i zaczynam mieć syndrom
sprawdzania, ile jeszcze zostało mi do skończenia danej lekcji, gorzej mi
idzie. I jak mnie tak nachodzi, raz, potem drugi, to po prostu wiem, że musze
zrobić dłuższą przerwę, potem łatwiej mi jest wrócić nawet do niedokończonej
lekcji.